poniedziałek, 20 grudnia 2010

cd. pamiętnik

2010.12.10

Czasem bywają trudne, bolesne chwile. Człowiek już taki jest, że dłużej je pamięta. Tak, dzisiaj dostałem „po głowie" jak to się mówi. Źle, źle, błąd, nie dobrze przeczytałeś, akcent nie taki jak być powinien, nie wyraźnie, nie zrozumiale, nikt cię nie zrozumie ... nauka języka jest trudna, to walka ze samym sobą. Walka, jakby ze swoim życiem. Bo trzeba „zapomnieć" mówić, myśleć, wyrażać się tak jak do tej pory. Walczysz ze swoim dzieciństwem, młodością, ze wszystkim czego się nauczyłeś. To w końcu język obcy. A musi stać się przecież „swój". Teraz jeszcze lepiej słyszę słowa Pana – kto się zaprze samego siebie ... wyrwać z głowy jakby kawałek siebie ... nie da się tak od razu. Trzeba czasu, pracy, trudu. Potrzeba cierpliwości. Dużo cierpliwości. Potrzebne mi te porażki. To ogień. W ogniu hartuje się złoto, powiada Pismo Święte, w trudzie i bólu, miłość dojrzewa. W mrozie rodzi się pragnienie ciepła. Kim bym był gdybym tylko w słońcu uśmiechał się do Nieba ... kim bym był gdybym w dni deszczowe zakrył przed Bogiem swoją twarz. Miłość, to wierność. Ślubowałem ... na dobre i na złe. Dlatego idę dalej. Patrzę w przyszłość. Z nadzieją, z radością. O tak, wielka jest moja radość. Bo wstałem i idę znowu. Ani myślę się poddać. Ślubowałem. I Pan stanął przy Mnie jako potężny mocarz. „Jam jest Pan, twój Bóg ... kierujący tobą na drodze, która idziesz" W języku Rosyjskim brzmi to trochę inaczej: „prowadzę cię drogą właściwą, drogą którą powinieneś iść" tak właśnie dzisiaj zrozumiałem te słowa, czytane na Mszy Świętej – czytane po Rosyjsku. W dniu w którym zabolało, sam Pan przyszedł z pomocą. Idę drogą, którą powinienem iść. Pan mnie prowadzi. Coraz więcej rozumiem. Mimo bólu i trudu, coraz więcej potrafię. Ja Cię zrozumiałam. Zrozumiałam wszystko. Tak powiedzieli mi dziś parafianie. Już nie długo ... cierpliwości, już niedługo.

 

2010.12.19.

Bądźmy razem.

Za oknami mróz -33 stopnie poniżej zera. To czas ucieczki. Ludzie szybko poruszają się po chodnikach, stoją skuleni na przystankach wypatrując upragnionego autobusu, z radością wbiegają do sklepów, by chociaż na chwilę się ogrzać. Szyby zamarznięte na kość, pod nogami trzeszczy śnieg. Betlejemska gwiazda już płonie, już prowadzi wędrowców w to najdziwniejsze miejsce na ziemi, gdzie spełnił i spełnia się cud. To znak. Obietnica się spełnia. Nadzieja, otrzyma nagrodę. Trud wiary wyda swój owoc. Ty zapewne widzisz dziś to co ja: sklepy pełne słodyczy, iskrzące się światłami i ozdobami choinkowymi, miasta błyszczą, cichą kolędą witając Betlejemską noc i jej przedziwnego Gościa ... Nadzieja otrzymuje nagrodę. Tutaj, w Rosyjskim Błągowieszczeńsku nikt nie śpiewa kolęd. Choinka, jest tutaj symbolem nowego roku. Nikt nie buduje stajenki. Ludzie jednak pragną szczęścia. Życzą go sobie nawzajem, nie wiedząc nawet, jak blisko ono jest. Wpatrują się w piękno choinkowych gałązek, karmiąc stęsknione ciepła serca jej zapachem. Tutaj Chrystus rodzi się jak w Betlejem ... po cichu. Ludzie nawet o tym nie wiedzą. Tylko garstka gromadzi się wokół ołtarza, jak pastuszkowie zdziwieni... dlaczego Bóg w taki sposób przychodzi? Może dlatego, że tylko cisza i tęsknota mogą otworzyć mu drzwi...? może dlatego, że tylko wiara i nadzieja mogą go złapać ?... nie wolno nam zapominać: Nie było dla nich miejsca w gospodzie. Nie wolno zapominać, że to nie porażka. To słowa Ewangelii -Dobrej Nowiny. To dobra wiadomość. Czyli to co jest porażką może w rękach Pana być zwycięstwem, drzwiami przez które On wejdzie, bo w momencie porażki rodzi się tęsknota, która otwiera drzwi, która owocuje wiarą ... miej odwagę, mój przyjacielu. Oto jedną cię proszę w tę Betlejemską noc – miej odwagę. Odwagę świętych, odwagę spragnionych, odwagę wiary która płonie światłem Betlejemskiej gwiazdy. Pamiętaj! Właśnie to światło przyprowadziło wędrowców do stajenki. Właśnie to światło, zrodzone w ciemności, zrodzone w miejscu gdzie nie było miejsca dla Boga przyprowadziło trwających w mroku do źródła życia ... Miej proszę cię światło w sobie. By inni odnaleźli to miejsce, by i inni ogrzali się przy Jego źródle, miej proszę cię nadzieję, by dać ją tym, którzy tęsknią ... którzy marzną z braku miłości.

W tę Betlejemską noc, życzę wam wszystkim, moi bracia i siostry właśnie tego światła, by nie zagasło. By grzało was i waszych bliskich przez cały nadchodzący rok, by stało się źródłem siły i mocy dla tych, których spotkacie, których kochacie, którzy być może są dla was ciężarem. Niech ono płonie, niech was zaprowadzi na Górę Świętą, do Przybytku Pana, tam gdzie nie ma już zimy i bólu łez ... tam gdzie jest nasz Dom. Wspólny ciepły Dom naszego Ojca.

I bądźmy razem.

piątek, 3 grudnia 2010

2010.12.01

2010.12.01
Zapada wieczór. Zima już. Za oknem -20 albo więcej. Tak już jest od paru dni. Kiedy pierwszy raz uderzyło ponad -24 jechałem zamarzniętym na kość autobusem. Nie sam. Z Elwirą. To moja nowa znajoma. Rosjanka, foniatra i laryngolog. Ona chce uczyć się Polskiego, chce studiować medycynę w Polsce. Prosiła o pomoc w języku. Zadziwiające. Widzę w tym zdarzeniu wyraźny Boży palec... parę miesięcy temu, byłem jeszcze na parafii w Rybniku, przeziębiłem się wtedy paskudnie i nagle pojawił się lekarz – dziewczyna ze wspólnoty do której zostałem posłany by posługiwać przez jakiś czas. To ona mi wtedy pomogła. Parę miesięcy później wylądowałem na tej zmarzniętej ziemi... a jeśli tu się czegoś takiego się nabawię to co ? ... ubezpieczenie wprawdzie mam, ale tłuc się po lekarzach, przychodniach w obcym mieście, nie znając języka ... i masz ... człowiek nie musi sam szukać. Jak wielki jest Bóg. Elwira jest prawosławna. Jej mama, bardzo dobra i ciepła osoba, to protestantka, wyznania Anglikańskiego. Z taką swobodą rozmawiamy o Bogu, wierze, o świecie, Ona czuje Boga w sercu. Jestem słaba ... nie zawsze, żyję tak jak wierzę ... choć chciałabym ... a ty? ... powiedziała że chciałaby spotkać człowieka który idzie z Bogiem ręka w rękę, który rozmawia z Nim każdego dnia. Jak Pan nas wszystkich ciekawie prowadzi. Szkoda, że nie wszyscy to czują. Rozmawialiśmy o Rosji... i Polsce ... zadziwiające jak wiele łączy te dwa narody, jak wiele wspólnych uczuć, cierpienia, nadziei... Ona tez jest lekarzem. Mieszka ze swoim mężem w Jakutii – to tzw. Syberia z prawdziwego zdążenia z jaką kojarzy się Syberia nam Polakom. Temperatury zima dochodzą nawet do -60 ... do tego silny wiatr ... i las ... jak tam żyć? - spytałem ... uśmiechnęła się tylko ... byli u nas misjonarze. Prawosławni. Przyjechali z całymi rodzinami. Ojciec Matka i 7 dzieci. W ciągu kilku lat pojawiło się jeszcze troje maluchów. Dojeżdżali do „parafii" 45 kilometrów, z całą rodziną. Jak tam żyć? Ludzie im pomogli. Widzieli ich serce, ich zapał, to że przyjechali w te niegościnne tereny by dać siebie. Więc ktoś dał im chleb, ktoś sweter, ktos podwiózł do domu... ludzie tam żyją, wiec jakoś się da... zadziwiające, ze właśnie tak myślałem o Błągowieszczeńsku kiedy przygotowywałem się do wyjazdu. Patrzę na Niebo czasem. Tu niemal zawsze święci Słońce. Taki tu klimat. Czy to przypadek? Błągowieszczeńsk – Błągowieśćienie oznacza Zwiastowanie ... to miasto nosi Imię tajemnicy przyjścia Chrystusa na świat, Chrystusa – Wschodzącego Słońca jak podaje Ewangelia św. Łukasza ... usta Zacharaiasza, kapłana który oczekiwał mesjasza wypowiedziały te słowa ... wschodzące słońce ... Adwent ... przecież i my oczekujemy ... warto patrzyć w Niebo, warto patrzeć Bogu na ręce, czytać Jego słowa w naszym życiu, czytać życie przez Jego pryzmat ... łatwiej się wtedy zmagać, człowiek widzi sens wielu rzeczy, małych, drobnych, czasem z pozoru głupich i bez znaczenia ... wtedy widzisz słonce ... nadzieję ... masz Moc ... tak ... patrzę Bogu na ręce ... chce iść z Nim ... ręka w Rękę ...