poniedziałek, 8 listopada 2010

Pierwsze kroki

Niech Cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad Tobą i niech cię obdarzy swoją łaską,

A teraz kilka słów więcej. Podróż byłą piękna. Doleciałem dom Moskwy, duże mistao. Na lotnisku celnicy mi pomogli wypełnić kartę migracyjną, i tam tez rozwaliła się torba od lap topa (pasek urwał się) i resztę podróży musiałem nosić ręcznie. Zjawił się też Darek Pielak, akurat kiedy zacząłem modlić się: przyslij Panie Twego sługę – on staje w drzwiach lotniska. Podróż przez Moskwę nocą trwałą godzinę Balszoj Gorad:) , nasz dom tam centrum remontów – spałem w kanciapie otoczony książkami, 2m na 2m ale było pieknie i ciepło Wspólnota tam wspaniała, przyjęli mnie bardzo serdecznie, jechałem z nimina zakupy apotem na lotnisko Wnukowo – małe ale dobre. Podroz do Błagowieszczeńska sam nie wiem ile trwała, może 8 godz,, ciemno za oknami, nic nie widać, dawali dużojedzenia i picia, spać nie mogłem, było fajnie, az tu nagle, zuipełnie ngle jasna się zaczęło robić. Z minuty na minutę coraz pieknijszy widok, najpierw rozowe niebom złote promieni gdzieś wyłaniające się z ciemności, potem morze białęgo, skłębinego dymu – oceam chmur jak okiem sięgnąć, szcelnie śćciśniet, gęste, grube, przepiękne. Coraz jasniej, coraz bielej, coraz niżej .... zaczynamy ichdotykać wreszcie samolot wleciał w chmury i zaczęło trząść, to było piękne. I nagle chmury się rozstąpiły i ujrzałem – ogromnyteren, sucha brązowa rółnina pode mną, wszędziepełna zamarznietj wody, dzikiej, rozlanej jak chiałe natury, nie uregolowane żeki i jeziora, pomiędzy nimi drogi wyglądające jak polne małe kaniony, i drzewa, mnóstwo gołych białych drzew – od czasu do czasu jakiś samochód, dom, światełko. Przepiekny widok, surowe piękno. Lotnisko. Małe, szare, ale ma swój urok. Podoba mi się tu. Naprawdę. Tam spotĸąlęm Waldka Kalinowskiego, werbistę, mojego współbrata, bardzo serdecznie mnie przyjął i już się polubiliśmy. W blaszanym baraku wydano mibagaż i pojechaliśmy do domu. Mieszkania mamy na 5 cpietrze, numer 17, a za płotem Chiny – cudowne, jakie Pan Bógma poczucie humoru :). Mieszkanie duże, ciepłe, ładne, bardzo bardzopodobne donaszychPoslkich mieszkań, niemal bez różnicy. Mam swój pokój. Jest też Harry, indyjczyk, werbista, razem nas trzech. On dobry bardzo dobry człowiek. Juz nawiązliśmy kontakt, gadamy poRosyjsku, trochę kumam i całkiem nimowa nie jestem. Byłem dziś także na Rsoyjskiejmszy w naszej parafii, śledziłem tekst, jak on przewodniczył Eucharystii i uczyłem się. Jest tu kilkudzisięcio sobowa młodych parafian – dzisiaj było 3. To mili ludzie. Jutro niedzilela. Kończę. Wieczór spędzimy we wspolnocie 3 misjonarzy z dala od domu, a przecież w Domu. I to jest piękne. Chwała Bogu. Pozdrawiam.

Niech cie prowadzi Niepokalana

2 komentarze: