niedziela, 14 listopada 2010

kawałek pamiętnika

Niech cie Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni swe oblicze nad Tobą i niech Cię obdarzy swoja laską.

2010.11.13.
Dzisiaj nikt nie przyszedł. Byliśmy sami. Samotni werbiści pochyleni nad Ciałem Pana. Tak tutaj bywa. Czasem na Eucharystie przyjdzie jedna osoba, czasem dwie, czasem  5, nie więcej. Dzisiaj byliśmy sami. Odprawiając jakby „do ścian". Ale nie byliśmy sami. Słuchałem Ewangelii. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie?" Myślę, że po to właśnie tu jesteśmy. By zapalić każdego wieczoru te świece. By wznieść serca w górę ... by się zasłuchać ... Ojcze nasz ... na tej dalekiej ziemi ... Niech się święci Imię Twoje ... na tej zmrożonej ziemi ... Niech przyjdzie Twoje Królestwo ... tutaj. Bo nie wiem kiedy Chrystus przyjdzie, nie wiemy kiedy nadejdzie, przejdzie się po Niebie szukając tych którzy Go czekają ... ujrzy każdą świece, każdy ołtarz każde serce ... w górę serca ... my tu każdego wieczoru wznosimy je do Pana ... by kiedy przyjdzie, nie ominął tej ziemi, tej przepięknej ziemi, tych ludzi, dobrych ludzi, to dla nich tu jesteśmy, by ktoś w ich Imieniu zapalił świece, by ktoś w ich imieniu czekał. Dlatego zielony kolor naszych szat, ...to kolor nadziei, ... tęsknoty ... to kolor życia ... Niech przyjdzie Twoje królestwo ... na tej ziemi. Do tych ludzi. Dobrych ludzi. Widziałem kawałek tego dobra. Starsza babcia nie zdążyła wejść do Trolejbusu, drzwi się zamknęły, maszyna ruszyła ... pół trolejbusu interweniowało: poczekaj! Stać ! Babcia !Młodzi starszym ustępują miejsca, nocny stróż naszego domu pozdrawia mnie serdecznie za każdym razem. Dziś podarowałem tej pani czekoladę. Zdziwiła się. To dobrze. Niech przyjdzie Twoje Królestwo, choć w taki nieudaczny sposób.  Tego wieczoru jestem sam. To dobrze. Mam czas pomyśleć. Mam czas pisać. Wczoraj był u mnie Wicia (Wiktor), mój kolega „ze szkolnej ławki" Chińczyk rzecz jasna. To koleżeństwo za jeden „Juan". Znalazłem Chiński banknot u siebie w szufladzie, i dałem mu. Wcześniej on pomógł mi, zaprosił do ławki, i tak nawiązała się relacja. To jego odprowadzałem do akademika. Był u mnie oglądał zdjęcia, powiedziałem  że jestem księdzem. On do końca nie rozumie co to jest ksiądz. Nie ważne. Zaprosiłem go do cerkwi. On jeszcze nie był w środku, ale bardzo chciałby zobaczyć. Już zimno na dworze. Mróz coraz mocniej daje osobie znać. Wieczór zapada.  Śpię coraz lepiej.   Zadanie domowe skończone. Wczoraj nadali „Blade'a Łowce wampirów." Ale to głupi film. Ale w taki sposób tez uczę się języka. Wczoraj też oglądaliśmy z Waldkiem „Porucznika Borewicza" po polsku !!! On ma nagrane 21 odcinków. Zdaje się, że wspólnie będziemy oglądać wszystkie. Lubie wieczory. I te samotne i te przy telewizorze. Kończę. Jutro Niedziela. Jak to Rosjanie nazywają: Zmartwychwstanie :). Niech Przyjdzie Twoje Królestwo.

2 komentarze: